czwartek, 16 lipca 2015

Universal Studios - rozrywka dla każdego!

Witam Was  - nadal z trasy!

Podczas naszej podróży jeden z dni w Kalifornii przeznaczyłyśmy na drugi najsłynniejszy park rozrywki po Disneylandzie, czyli Universal Studios, który uważany jest za stolicę rozrywki Los Angeles!



To miejsce jest kolorowe, głośne i szalone! Wchodzi się tu jak do świata filmu i bajek. Nie wiadomo, gdzie oczy podziać. Park podzielony jest na sekcje, na konkretne filmy/bajki. Zabawa jest przednia... tylko wszędzie te okropne, OGROMNE kolejki. Dużo szybciej to idzie, gdy ma się wejście vipowskie, które jednak jest droższe (ciągle jednak zapominam sprawdzić, o ile droższe). My miałyśmy w każdym razie zwykły bilet całodniowy, który też pozwolił nam doświadczyć wielu atrakcji – zarówno różnych pokazów, jak i przejazdów kolejkami, łódkami, wózkami (tzw. rides). 

[Taka rada - jeśli chce się chociaż trochę 'oszukać system', to można skorzystać z kolejki dla pojedyńczych osób - w sensie wtedy będzie się siedziało osobno, a nie ze znajomymi, bo z tej kolejki wypełnia się wolne miejsca po załadowaniu grup, ale wtedy idzie to dużo szybciej.]








Pierwszy pokaz, jaki zaliczyłyśmy to był pokaz efektów specjalnych – tych bardziej klasycznych, nie tych super-nowoczesnych, całkiem komputerowych. Moglyśmy zobaczyć jak sceny filmowe powstają z wykorzystaniem perspektywy i zabawą tłem.





Zobaczyłyśmy też, jak fantastycznym postaciom w filmach np. trolowi, nadaje się 'naturalną ruchliwość'– aktor z czujnikami porusza się, a jego 'szkielet ruchu' przenoszony jest na ekran i 'ubierany' w ciało danej postaci. Ciekawa sprawa!


Kolejny punkt to Jurassic Park - przygoda na łódce!


Po odstaniu swojego w kolejce...



... w końcu wsiadłyśmy do łódki i zaczęła się nasz przejażdżka! Otworzyła się przed nami brama i wpłynęłyśmy do parku z dinozaurami! Dinozaury były świetnie zrobione – wyglądały jak prawdziwe, ruszały się jak prawdziwe, chlapały nas wodą... naprawdę stworzyli tu piękną krainę – czułam się jak bohaterka filmu Jurassic Park... 



Przejażdźka kończyła się atakiem T-rexa i gwałtownym spływem w dół, po którym wszystko miałyśmy mokre!

Przed:


Po:


W okolicy kręcił się też treser raptorów – znowu świetna robota -  raptor zachowywał się i reagował całkiem jak żywe zwierzę.


Następnie poszłyśmy na przejażdżkę 3D w świecie Transformersów – nie wiem, czy 3D to dobre określenie – było tam dużo więcej efektów niż na zwykłym 3D – rzucało nami, trzęsło, przyspieszało, spadaliśmy w dół, chlapało nas wodą – niesamowite wrażenia!






Byłam też zobaczyć takie małe muzeum, w którym były oryginalne rekwizyty ze znanych filmów – między innymi samochód z "Powrotu do przeszłości":



Byłyśmy też w krainie Simpsonów:






I na pokazie zwierzęcych aktorów – świnki morksie, koty, ptaki, psy. Bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie osoby pracujące ze zwierzętami – widać było, że odnoszą się do swoich podopiecznych z uczuciem. Ciekawie było słuchać i oglądać, jak uczy się zwierzaki przeróżnych zachowań i komend. Jeszcze jedna super sprawa – zwierzaki pracujące w Universal Studios w większości pochodzą ze schronisk.




A teraz najlepsza część – 1,5 godzinna wycieczka po planach filmowych – Universla Studios Tour – to, co koniecznie chciałam zobaczyć będąc w Universal Studios! Zaczęło się niewinnie – przejżdżaliśmy przez kartonowe miasta z kartonowymi domami – ciężko uwierzyć, że to co widzicie na zdjeciach, to tylko atrapy, prawda?






Bardzo wiele filmów kręci się w tym sztucznym mieście – dodaje się tylko jakieś elementy -  rekwizyty, reklamy, samochody, ludzi i nowojorska ulica gotowa!

Potem mogłam podziwiać kolekcję filmowych samochodów – od pojazdu 'Flinstonów' po samochody z 'Szybkich i Wściekłych', czy 'Batmana'!




Później przejachaliśmy przez plan, na którym kręci się westerny i zaprezentowano nam tu sztuczny deszcz i rwącą rzekę, która zalewała pobliskie domy - sztuczna powódź.




Następnie przejżdaliśmy przez plany amerykańskich seriali, jak np. ulica z 'Gotwych na wszystko'.
Znowu atrapy domów...


Był też plan filmów świątecznych...


Później odwiedziliśmy rekina ze "Szczęk", który wyskoczył tuż obok mojej głowy, gdy przejeżdżaliśmy blisko wody!


... oraz plan "Wojny światów" – jeden wielki chaos! Był nawet prawdziwych rozmiarów rozbity samolot!





Spotkałam też epikę z 'Szybkich i Wściekłych' i wzięłam udział w jednej z ich niezwykle niebezpiecznych akcji (wszystko w 3D z dodatkowymi efektami" fizycznymi") – świetna sprawa!


Ale to nie koniec wrażeń...

Podczas tej wycieczki brało się udział w NAJWIĘKSZYM na świecie 3D, które nie było tylko na ekranie, ale obejmowało wszystko wokół – tzw. 3D 360 stopni! Wjechaliśmy wagonikiem do ogromnego hangaru, ciemnica... a nagle tuż przy mnie otwiera sie ogromne oko...! Tyranozaur! Zaraz obok wyskakuje King Kong i możemy oglądać ten spektakularny pojedynek, a  właściwie to w nim uczestniczyć – co chwilę, któreś ze stworzeń zahaczało ogonem, czy łapą o nasz wagonik powodując prawie jego wywrócenie! Efekt 360 stopni był czymś niesamowitym! Przykładowo King Kong podbiegał z mojej strony do wagonika, walił rękami w szybę, po czym wskakiwał na dach i pojawiał się po drugiej stronie wagonika! Wszystkiemu oczywiście towarzyszyły wstrząsy i hałasy. Wszystko wyglądało bardzo REALNIE! 

To jednak nie wszystko – najlepsze zostawiłam na koniec – tym razem byłam na planie filmu o trzęsieniu ziemi i byłam chyba w najmniej bezpiecznej lokacji – w metrze pod ziemią! I tym razem to nie był pokaz 3D, tylko wszystko, co widziałam – ogień, woda, ciężarówki, przemieszczający się asfalt – były prawdziwe! Zobaczcie filmik, który nagrałam w trakcie:





Prawda, że wygląda to, jakbym naprawdę była w scenie filmu katarstroficznego? NIESAMOWITE!

Polecam wszystkim Universal Studios – szczególnie tę długą wycieczkę po planach filmowych – coś niepowtarzalnego w porównaniu do innych parków rozrywki. Polecam to miejsce każdemu – na to nigdy nie jest się za starym!

Pozdrawiam,
Anna



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz