poniedziałek, 9 listopada 2015

Wodospadowy wstęp przed Niagarą, czyli Watkins Glen State Park.

   Watkins Glen State Park w regionie Finger Lakes w stanie Nowy Jork. Nasz przerywnik w drodze do wodospadów Niagary z NYC. W długiej drodze, bo chyba jakoś 7-godzinnej. Szczerze mówiąc, to bardzo chciałam już dotrzeć pod kanadyjską granicę i wcale nie chciało mi się oglądać jakiegoś tam parku stanowgo po drodze. 


   Gdy rozpoczęliśmy spacer przez park szlakiem Gorge Trail to moje pierwsze myśli były mniej więcej takie: "Miałam rację, nic ciekawego, takie same lasy i rzeczki mam u siebie".


 Jednak im dalej, tym było ciekawiej...





i ciekawiej...







Aż w końcu stwierdziłam "Cholera, jednak byłam w błędzie, było warto się tu zatrzymać!"







   Warto. Kanion, wodospady, kamienne mosty, paprocie i promienie słońca próbujące się dostać do kanionu sprawiają, że czas spędzony na tym szlaku daje niesamowitą przyjemność naszym oczom.


Anna

sobota, 7 listopada 2015

Waszyngton, czyli na obiedzie u Obamy.

   Na samym wstępie tej notki chciałabym się Wam przyznać do mojej wpadki geograficznej - przez długi czas byłam pewna, że STOLICA państwa Waszyngton i STAN Waszyngton to w przybliżeniu to samo, że stolica o tej nazwie leży w stanie o tej samej nazwie... nic bardziej mylnego! Co więcej, nawet po tej samej stronie kontynentu nie leżą! Stan Waszyngton znajduje się na zachodnim wybrzeżu, a miasto Waszyngton jest na samym wschodnim krańcu USA i zwane jest  Dystryktem Kolumbii (dystrykt federalny). Też ktoś z Was był tak niedoinformowany jak ja?



   No dobra, gdy już wyznałam moje geograficzne grzechy, to możemy przejść dalej. Do Waszyngtonu udałyśmy się z Filadelfii. Przyjechałyśmy więc z byłej stolicy do obecnej. Jak już wspominałam Waszyngton D.C. jest dystryktem federalnym, co oznacza, że jest zupełnie niezależny od władz terytorialnych, administracji stanowej, a podlega bezpośrednio centralnej władzy kraju. To właśnie w Waszyngtonie znajdują się najważniejsze organy władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej USA.
   Waszyngton jako stolica powstał z konieczności uniezależnienia stolicy od władz stanowych i dlatego ma właśnie postać dystryktu, a nie stanu (wynikła z tego dosyć osobliwa sytuacja - mianowicie mieszkańcy Waszyngtonu nie mieli przez długi czas prawa do głosowania ani swoich przedstawicieli w kongresie, bo nie byli oficjalnie w żadnym stanie). Dystrykt Kolumbii powstał w wyniku zrzeczenia się terytorium na jego rzecz przez sąsiadujące stany: Maryland i Virginia, w miejscu wskazanym przez prezydenta Waszyngtona (i to na jego cześć stolica ma swoją nazwę).

   A jaki jest Waszyngton dziś? Miasto jest bardzo czyste, eleganckie, uporządkowane i takie klasyczne, jak na Stany. Ludzie w garniaczkach z teczkami gdzieś bigną, biznesy się kręcą. Europejsko tu.









   W Waszyngtonie, jak na stolicę przystało, jest mnóstwo ważnych muzeów, pomników, memoriałów, czy ważnych rządowych budynków. 
   Zacznijmy, już tradycyjnie, od kapitolu. W Waszyngtonie - tradycyjnie budynek bardzo podobny do innych amerykańskich kapitoli, z tą różnicą, że w remoncie. No ale nie ma co tracić czasu -  też już mnie nudzą te kapitole.



   A ten budynek kojarzycie?



   Fani Nicholasa Cage'a na pewno kojarzą. No dobra, jeszcze jedna podpowiedź : "Skarb Narodów"? Tak, tak, to tutaj przechowywana jest deklaracja niepodległości Stanów Zjednocznych i inne 'ważne papierki'. A na przeciw - siedziba FBI.



   Tutaj mamy natomiast dom, w którym umarł prezydent Lincoln. 




   Abraham Lincoln został zamordowany w pobliskim teatrze podczas sztuki - zamachu dokonali ludzie, którzy nie zgadzali się z jego ideologią i polityką - Lincoln był przeciwko niewolnictwu, Południowcom więc zupełnie nie był na rękę (istnieją jednak pewne kontrowersje, co do ideologii Lincolna, a nawet oskarżenia o rasiszm, także nie wiem). Został postrzelony w głowę podaczs zamachu i w konsekwencji zmarł. Abarahm Lincoln w Stanach jest traktowany ponoć jak legendarny bohater - porównywany jest do Jezua, a nawet łowcy wampirów (w pewnym hicie kinowym)... Nie mogę się z tym nie zgodzodzić  - kolejka do tego miejsca, gdzie de facto Lincoln tylko dokonał żywota, była ogromna.

   A tutaj coś z inaczej beczki - tutaj produkuje się 'amerykańskie zielone':



   Nie dawali pamiątek.

   Czas na najsłynniejszy chyba punkt Waszyngtonu - Biały Dom. Ponoć jakaś ważna imprezka była u Obamy i była obawa, że nie uda nam się Białego Domu zobaczyć, bo wtedy wszystkie drogi wokół są pozamykane. Jednak Obama zorientował się, jakie z nas VIPy i na obiad do niego wpadłyśmy. A tak na poważnie - to nic ciekawego, tylko z dużej odległości jest dozwolone patrzenie na siedzibę prezydenta i to zza płotu. No ale Amerykanie są trochę przewrażliwieni na punkcie swoich prezydentów (z drugiej strony Lincoln i Kennedy nie uważali i co ich spotkało?). Ponoć gdy Obama jedzie do domu albo z niego wyjeżdza to wokół  jeździ kilka orszaków limuzyn dla zmyłki...



   A niedaleko Białego Domu - obelisk Waszyngtona (169,3 m - w momencie, gdy go zbudowano to był najwyższą budowlą na świecie!) otoczony flagami symbolizującymi każdy stan.





   Stamtąd udałyśmy się do takiego jakby kompleksu memoriałów - National Mall  - jest tu Mauzoleum Lincolna i memoriały żołnierzy poległych na wojnach. 
   Mauzoleum przypomina greckie świątynie - wspominałam już, że Lincoln ma rangę herosa, prawda? Budowla ma kolumny, których liczba odzwierciedla liczbę stanów, które były w unii w momencie śmierci prezydenta - 36. Plus dwie przy wejściu. Ponadto nad kolumnadą wypisane są nazwy wszystkich stanów. 






   A w środku czeka pan Lincoln (niczym Zeus).



   Schody mauzoleum były miejscem ważnych wydarzeń historyczych - to tutaj Martin Luther King wygłosił swoje słynne I have a dream...



   Przed mauzoleum jest staw, w którym odbija się obelisk Waszyngtona, wokół stawu jest park i alejki oraz dwa memoriały. 





   Pierwszy memoriał to memoriał upamiętniający żołnierzy amerykańskich poległych lub zaginionych podczas Wojny w Wietnamie. Memoriał ma formę czarnego wypolerowanego muru z wyrytymi nazwiskami ofiar (ponad 58 000). Osoby, które zginęły są oznaczone diamentem, natomiast zaginione - krzyżem. Gdy ktoś zostanie uznany jednak za zmarłego, to diament zostaje wyrytu na krzyżu, gdyby ktoś odnalazł się żywy - wtedy należy wyryć okrąg wokół krzyża - tak się ponoć jeszcze jednak nigdy nie stało...






   Integralną częścią memoriału jest pomnik trzech żołnierzy, którzy patrzą z pewnej odległości na ścianę nazwisk. Ci trzej żołnierze mają reprezentować białego, czarnego i latynoskiego żołnierza amerykańskiego.


   Trzecia i ostatnia część tego memoriału jest poświęcona kobietom - szczególnie tym, które służyły jako pielęgniarki podczas walk.





   Drugi memoriał poświęcony jest ofiarom Wojny w Koreii. Ma trójkątny kształt - na jednym ramieniu jest mur z postaciami biorącymi udział w wojnie, na drugim ramieniu wypisane są kraje, będące po amerykańskiej stronie w tej wojnie, trzecie ramię pozstaje otwarte. W środku jest 19 figur żołnierzy o rozmiarach trochę większych od człowieka. Zastygnięte twraze żołnierzy są trochę... przerażające? Nie wiem sama. Na pewno poruszające wyobraźnię.







   Całość podsumowuje napis FREEDOM IS NOT FREE (wolność nie jest za darmo).

   A na zewnątrz National Mall był taki oto samochód:




   Napisy wyrażają sprzeciw dużej części Amerykanów, co do udziału ich kraju w wojnach. Główne zarzuty to to, że Amerykanie walczą w nie swoich wojnach, że niepotrzebnie żołnierze wysyłani są na śmierć, że wysyłani są nie tylko w dobrych intencjach... Wszystkim chyba znane są kontrowersje dotyczące Ameryki "strażnika demokracji"... I tutaj dziś skończę.

Anna