Kto by pomyślał, że będąc w USA
pojawię się w ogóle Las Vegas, a co dopiero, że będę w tej
światowej stolicy rozpusty dwa razy w ciągu roku! Pierwszy raz
byłam tu na przełomie listopada/grudnia. Teraz, w lipcu, jedyną
różnicą jest temperatura – wcześniej też było ciepło, ale
teraz było ponad 40 stopni, w końcu to miasto utworzone dosłownie
na środku pustyni, więc nie ma, co się dziwić. Ludzi było za każdym razem tyle samo - mnóstwo.
Ten pobyt w Vegas
był bardziej na spokojnie, bo wszystkie najważniejsze miejsca
widziałam już wcześniej. Ostatnim razem zaliczyłyśmy też dobrą
imprezę w jednym z najlepszych klubów w Ameryce – Tao. Tym razem
pora była na inną główną atrakcję Vegas – przedstawienia
(tzw. show). Hotele w Vegas prześcigają się w tym, kto zaprosi
lepszą gwiazdę, aby przyciągnąć klientów – wszędzie atakują
ludzi plakaty i telebimy z piosenkarzami, komikami, grupami teatralnymi, czy
cyrkami... i każde show jest ponoć świetne. Gdy tylko dowiedziałam
się, że można tego wieczoru zobaczyć występ Davida Copperfield'a na żywo,
nie zastanawiałam się właściwie ani chwili i od razu byłam
zdecydowana zobaczyć jego magiczny pokaz! Nie mogłam uwierzyć, że
mam okazję zobaczyć na żywo gościa, w którego wpatrywałam się
za dzieciaka w telewizorze! Martyna również podzielała mój
entuzjazm i tak właśnie we dwie, bardzo podekscytowane, trafiłyśmy
na najlepszy pokaz iluzji, jaki było mi dane zobaczyć.
Davida na pewno każdy zna, ale czy
wiedzieliście, że to oficjalna "amerykańska żyjąca legenda",
że zdobył mnóstwo nagród, pobił 11 rekordów guinessa, ma swoją
gwiazdę w hollywoodzkiej Alei Gwiazd w Hollywood, jest Amerykaninem żydowskiego
pochodzenia, umawiał się z Claudią Schiffer, posiada swój własny
archipelag wysp (ponoć tę część Bahamów, na której mogłaby być fontanna młodości, bo nie wygląda na swoje 58 lat!) i nigdy żaden artysta występujący solo nie zarobił
tyle pieniędzy, co on. Jego nasłynniejsze iluzje to: lewitacja nad
Wielkim Kanionem, przejście przez ścianę Wielkiego Chińskiego
Muru, sprawienie, aby pociąg... czy Statua Wolności zniknęły! Z
racji ograniczonego tylko do sceny miejsca, nie mogłam zobaczyć
znikającego pociągu, ale widziałam kilka innych bardzo ciekawych
trików...
Show nazywało się "Sny i
koszmary" ("Dreams and nightmars") i nie było tylko
zebranymi do kupy następującymi po sobie sztuczkami, ale miało też linię fabularną. Tematyka dotyczyła więzi Davida ze swoim ojcem,
który przekonał go, aby nie porzucał swoich marzeń o karierze
magika, gdy wszyscy inni mu to odradzali. Ojciec powiedział mu, że
nie ma rzeczy niemożliwych (to słynne "living the impossible").
David powiedział też, że nigdy nie miał okazji pożegnać się ze
swoim tatą, który umarł, gdy on sam był w trakcie show. I przez
cały pokaz przewijała się historia więzi między nimi, aż na
końcu David ostatecznie zniknął ze sceny i "pojawił się"
w starym rodzinnym filmie wyświetlanym na scenie, w którym ponownie
spotkał się ze swoim ojcem. Fabuła przeplatana była sztuczkami i iluzjami. Iluzjami, które były magiczne – nie
mam kurde pojęcia, jak on to wszystko robił!
Sztuczki, które wykonał to między
innymi:
- Przebijanie balonów 'siłą umysłu' - miał dwa balony, biały-przeźroczysty i czarny oraz plastikową przeźroczystą skrzynkę, dał wszystkie rekwizyty losowym ludziom z widowni do sprawdzenia. Potem nadmuchał czarny balon wewnątrz nadmuchanego białego i umieścił je w skrzynce. Potem intensywnie się w tę konstrukcję wpatrywał i przebił tym spojrzeniem TYLKO czarny balon WEWNĄTRZ białego balonu, bez naruszania białego!
- Kazał losowym ludziom podać jakieś słowa i numery, a potem wyciągnął ze skrzynki, która cały czas stała na scenie na przeźroczystych podstawkach, samochodowe tablice rejestracyjne z wytłoczonymi wybranymi przez ludzi numerami i kartki z podanymi słowami!
- Sprawił, że na scenie pojawił się i zniknął prawdziwy, ogromny samchód.
- Sam zniknął ze sceny i pojawił się tuż OBOK NAS – przybiłam nawet PIĄTKĘ Z DAVIDEM COPPERFIELD'EM – śmiałam się, że nie będę myła ręki przez tydzień! (Zniknął i pojawił się tuż obok nas – środek widowni jakoś - w ciągu sekundy – nie mógł się tam przetransportowaćw żaden sposób...)
- Przeniósł się do przyszłości (?): Kazał podać ludziom na widowni swoje e-maile przed rozpoczęciem show. Potem po jakimś czasie, już po kilku trikach, kazał sprawdzić i zapamiętać, która dokładnie była godzina (była 8:11). Na scenie pojawił się plakat, który miał być dowodem na to, że przeniesie się do przyszłości i David zrobił sobie zdjecie z tym plakatem nie pokazując go nam i zawiesił go na sznurkach nad sceną (ciągle był bardzo dobrze widczony). Rzucił piłeczkę w stronę widowni, ktoś tam złapał i miał nie patrząc za siebie rzucić piłeczkę dalej, złapało jakieś dziecko i miało rzucić za siebie znowu piłeczkę, aby wylosować ostatecznego ochotnika, a właściwie to ochotniczkę, która siedziała niedaleko nas – ogólnie chyba bardziej losowo się nie dało wybrać. David kazał jej wstać, opisywał na głos jej wygląd i ubiór, zadał jej kilka pytań i kazał na tablicy na scenie napisać imię jakiejś sławnej osoby. Potem obrócił tablicę i wszyscy zobaczyliśmy "Elvis Presley". Wtedy David ściągnął plakat ze szunrków i pokazał go nam – był na nim Elvis Presley, a jego wizerunek było utworzony ze zdań opisujacych ochotniczkę i przytoczonych jej wypowiedzi... po czym David powiedział: sprawdźcie e-maile... okazało się, że każdy dostał e-maila o GODZINIE 8:11 ze zdjęciem Davida z plakatem, które zawieralo te wszystkie informacje o ochotniczce i wizerunek Elvisa. A cała sztuczka wydarzyła się przecież jakiś dłuższy czas po 8:11... Można wysyłać e-maile wstecz?
Było jeszcze wiele róznych trików, te opisane wyżej to tylko przykłady. Nie mam pojęcia, jak to wszystko się tam działo. Oczywiście - zawsze można tłumaczyć, że ochotnicy i osoby sprawdzajace rekwizyty były podstawione... ale z taką precyzją rzucaliby wszyscy za siebie piłeczką w prcoesie losowania ochotników...? Nie wiem, nie wiem... Myślałyśmy nad tym z Martyną bardzo intensywnie, aż nas głowy rozbolały!
Nie znam sekretu iluzji Copperfield'a, nie wiem, jak to robi, ale wiem, że robi to dobrze. Bardzo dobrze.
Jak sam David twierdzi:
"Prawdziwy sekret magii tkwi w wykonaniu"
Gościu jest niesamowity – jestem szczęśliwa, że miałam okazję zobaczyć występ największego iluzjonisty w historii!
Anna
P.S. Ja też ostatnio opanowałm sztuczkę magiczną - każdego dnia udaje mi sie zamknąć moją walizkę!
Normalnie cuda na kiju, ale macie wesoło! Współczuję 40 stopni...
OdpowiedzUsuń