środa, 5 listopada 2014

NBA i 'wyjazd integracyjny'...

W minionym tygodniu miałyśmy okazję oglądać mecz koszykówki, mecz nie byle jaki, bo NBA! :)

Mecz odbywał się w tym samym miejscu, co mecz hokeja na lodzie, czyli w American Airlines Center - jak już wcześniej wspominałam - świetny obiekt sportowy. W meczu grali oczywiście gospodarze - Dallas Mavericks [zostałam fanką!], a ich przeciwnikami byli Boston Celtics. Gra była BARDZO emocjonująca! Na początku nasi 'Mavs' wygrywali dużą przewagą punktową (około 30-40 punktów przewagi), lecz z kwarty na kwartę Boston Celitics gonili drużynę z Dallas, aby ostatecznie prawie wyrównać! Ostatnia kwarta to były krzyki, dopingowanie, jęki zawodu gdy przeciwnicy zdobywali punkty - drużyny szły łeb w łeb, emocje na końcu sięgały zenitu!  Ostatecznie ku zadowoleniu kibiców i naszej ekipy (PRAWIE całej :P, był wśród nas jeden kibic Boston Celtics ) Mavericks wygrali 118 do 113. Mecz był naprawdę dobry, obie drużyny były bardzo dobre - widowisko niesamowite i do tego ta atmosfera!

Z amerykańskich sportów najlepsza zdecydowanie jest koszykówka! Po niej hokej, a gdzieś tam dalej baseball...














































Jeśli chodzi o pracę, to mieliśmy w środę w labie prawdziwy plan filmowy! Kręcony był film o naszym labie, a właściwie to chodziło głównie o Yuh Min, ale każdy z nas miał swoje przysłowiowe 5 minut - odgrywane były 'oszukane' eksperymenty, oczywiście były momenty wypełnione magicznym dymem z butli z ciekłym azotem - obowiązkowo! Mi w roli przypadło omawianie i pokazywanie wyników mojego western blota Yuh Min oraz kilka razy byłam 'aktywnym tłem' (rola życia!) dla scen innych osób. Było bardzo zabawnie, czasem nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić albo jak się zachować, haha! Na końcu jednak zostaliśmy pochwaleni, że jesteśmy wspaniałymi aktorami - no pewnie! Jak widzicie nabywane tu przeze mnie umiejętności obejmują różnorodne obszary! 
Ogólnie ten tydzień w labie był dość pozytywny - także pod względem wyników, które otrzymałam  - znowu zaczęło mi wychodzić i znowu odczuwam "eksperymentową ekscytację"! Oby już do końca tak było!


Z innych ciekawych rzeczy (które też w sumie właściwie są z pracą w pewien sposób związane), to byłyśmy z dziewczynami na wyjeździ z uczelni - na corocznym zjeździe biofizyki - mój lab oficjalnie należy do farmakologii, ale nasza szefowa jest profesorem także z biofizyki, wiec będąc członkiem naszego labu można było jechać :) Tak też zrobiłam. Był to trzydniowy wyjazd. Całe wydarzenie miało miejsce w New Braunfels - jakieś 5 godzin jazdy na południe od Dallas. Miejsce było bardzo ładne - takie niby ranczo - dużo zieleni, bardzo ładne  i przyjemne otoczenie  - na dodatek wreszcie znowu udało nam się powygrzewać  w słońcu (tak, możecie zazdrościć pogody :P ). W czasie pobytu uczestniczyłyśmy w wykładach ( a właściwie seriach półgodzinnych prezentacji, jedne były ciekawsze, inne mniej - jak to zwykle bywa), a po wykładach był czas na integrację :) Mogę tylko powiedzieć, że było baaaardzo ciekawie i wszyscy świetnie się bawili! Kolejny raz mogę potwierdzić, że ludzie tutaj są świetni i naprawdę dobrze trafiłyśmy. Bardzo pozytywne wrażenie robi też podejście profesorów do studentów - są oni traktowani na równi - nikt się nie wywyższa, nie ma jakiegoś niepotrzebnego napięcie i krępacji, wszyscy są na 'ty'... świetna sprawa ;)











No a przed nami kolejnym tydzień... Będzie ciężki, bo niestety nie udało nam się za bardzo odpocząć w weekend... jeśli wiecie, co mam na myśli ;)

Do następnego!

Anna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz