W labie chyba już się zadomowiłam, poznałam lepiej członków mojego labu (oczywiście Azjaci stanowią 50% - to i tak mało porównując do całego UT Southwestern, które zostało opanowane przez Azjatów), moje biurko zaczyna powoli wyglądać jak moje, skompletowałam niezbędne sprzęty i odczynniki na moim blacie (dostałam uroczą kolbę na odpadki z kwiatkiem :) ), mój blat laboratoryjny jest wreszcie w użyciu (do tej pory spędzałam większość czasu w labie komórkowym) - tak, tak, komórki wreszcie były gotowe i zaczęłam w tym tygodniu pierwsze eksperymenty! Sprawdzam obecnie jaki efekt w moich pięciu ssaczych liniach komórkowych (4 z nich są neuronopodobne i rakowe, a jedna jest nierakowa, kontrolna) powoduje potraktowanie ich pewnymi związkami - potencjalnie lekami - to tak najogólniej :) W tym tygodniu Tolga wyjechał na tydzień urlopu, więc byłam zdana sama na siebie - jeszcze na odchodne powiedział mi z uśmiechem na twarzy bardzo pocieszające zdanie: "Tylko ja i ty w tym labie zajmujemy się tak naprawdę komórkami ssaczymi, więc jak coś się stanie to w sumie nikt nie będzie wiedział, jak ci pomóc." Po czym dodał - jestem pewny, że sobie poradzisz. Dobrze, że chociaż on był pewny, bo ja nie byłam, ale chyba póki co sobie radzę - nie ma ofiar ani w ludziach, ani w komórkach. Poza tym kolejna videokonferencja z szefową za mną :)
Spotkało mnie też jedno rozczarowanie - bardzo chciałam wypożyczyć książkę w bibliotece uniwerku, która ponoć jest świetna.Wybrałam się więc w podróż na południowy kampus, po kilkunastu minutach błądzenia wreszcie znalazłam ten ogromny i imponujący budynek, wpadam do środka... a tam same komputery. Żadnej fizycznie istniejącej książki - biblioteka CAŁKOWICIE cyfrowa - coś okropnego! No i musiałam obejść się smakiem, bo nie znoszę czytać na komputerze...
Z innych spraw to... kupiłyśmy bilety do LAS VEGAS! :) Jedziemy tam w listopadzie, znalazłam za naprawdę niewielkie pieniądze pokój w jednym z najsłynniejszych kasyno-hoteli w Vegas - Circus Circus Las Vegas! Poza Vegas mamy plan zobaczyć też Wielki Kanion (!) i Monument Valley - czyli miejsce znane wszystkim z westernów. Planujemy przylecieć do Vegas, tam wypożyczyć auto, zrobić mały road trip do wyżej wymienionych miejsc i wrócić do Vegas. Nie mogę się doczekać i nie mogę do końca w to uwierzyć! W Ameryce naprawdę wszystko jest możliwe! Koresponduję już ze strażnikami z parku narodowego Wielkiego Kanionu i Monument Valley i wypytuję o przeróżne rzeczy, układam plany tego co zobaczymy, mam już nawet godzinową rozpiskę, co będziemy robić w drugiej połowie listopada :P Kocham planowanie wycieczek i już się jaram na samą myśl, że tam będziemy!
A weekend, jak to weekend :) Mariella, nasz koleżanka z Peru miała w piątek urodziny, to świętowałyśmy razem z nią i kilkoma innymi osobami :) (tym razem w dzielnicy hetero :P). Zaczęliśmy od klimatycznego brytyjskiego pubu z muzyką na żywą, gdzie mieli milion rodzajów piwa, w bardzo efektownych butelkach i puszkach :) Później Mariella bardzo chciała pójść gdzieś potańczyć, więc tak też zrobiliśmy - wyszaleliśmy się za wszystkie czasy, a po powrocie, to już chyba tradycja, wylądowałyśmy w ubraniach w basenie... :) Urodziny chyba były udane - w każdym razie Mariella była chyba usatysfakcjonowana, bo ciągle powtarzała: "Wreszcie poznałam kogoś z Europy!" :)
A dzisiaj z rana dostałyśmy telefon pod tytułem - chcecie samochód? Pani K, ta która dała nam materace na początku powiedziała, że ma auto, które stoi i nikt go nie używa i może nam je pożyczyć na rok ZA DARMO. My musimy tylko kupić ubezpieczenie, bo auto faktycznie tylko stało przez dłuższy czas... Wyobrażacie sobie? Pożyczę wam auto na rok, a co tam, jak będzie ubezpieczenie to nawet w razie wypadku czy jakiegoś uszkodzenia nic się nie stanie - to słowa Pani K. Każdego dnia ktoś lub coś mnie tu zaskakuje... Być może będziemy miały samochód, a wtedy tyle rzeczy do zobaczenia będzie w zasięgu ręki!
Dobra, to tyle na dziś, idę odpoczywać, bo jakaś padnięta jestem po tym tygodniu...
Buziaki!
Anna
Dobra, to tyle na dziś, idę odpoczywać, bo jakaś padnięta jestem po tym tygodniu...
Buziaki!
Anna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz