sobota, 18 kwietnia 2015

Niebiesko mi, czyli bluebonnets trail w Ennis.

Dzisiaj notka z cyklu - doświadczamy 'teksańskości'.

Doszły nas słuchy, że będąc w Teksasie nie możemy przegapić kwitnięcia teksańskiego łubinu (Lupinus texensis, Texas bluebonnet, Texas lupine), który jest symbolem kwiatowym tego stanu i ponoć tylko na południu USA można go spotkać. U nas też są podobne rośliny, ale chyba bardziej fioletowe lub białe, a te teksańskie są niebieskie.

Obecnie trwa okres najintensywniejszego kwitnienia w związku z tym zaplanowałyśmy wypad do miasteczka Ennis, jakoś 45 min jazdy samochodem na południe od Dallas (wyprawę bardzo ułatwił nam zmotoryzowany kolega). Ennis słynie z tych kwiatów i nawet trafiłyśmy na festiwal bluebonnets! Także to nie jakieś tam zwykłe kwiatki! To kwiatki festiwalowe!

Samo miasteczko Ennis zasługuje na uwagę, bo wygląda zupełnie tak, jak sobie wyobrażałam typowe miasteczko w Teksasie (Dallas to jednak nowoczesna metropolia i nie do końca oddaje klimat dzikiego zachodu). W Ennis budynki wyglądają jak z westernu, wszędzie flagi Teksasu, symbole z longhornami, na pastwiskach mnóstwo krów i koni... no i życie tu jakby płynie wolniej.












Po zakończeniu szybkich oględzin Ennis czas na główny punkt wyprawy. Zaopatrzeni w mapę wartych zobaczenia miejsc wyruszyliśmy! Wcale nie było to jednak takie proste, jak nam się wydawało - trochę się najeździliśmy zanim dotarliśmy w końcu na pola łubinu... Ahhh ta teksańska prowincja... Ale ostatecznie opłaciło się trochę nabłądzić - warto było, bo widok był niesamowity!

Najpierw oczywiście chciałyśmy zrobić kilka fotek nas wśród kwiatów... ale nasze wspólne fotki są hmmm... no powiedzmy, że znacznie lepiej wyszło nam pozowanie 'solo'...








Wzgórza Ennis porośnięte łubinem były godnym obiektem do  fotografowania... 










Tutaj jeszcze mała osobliwość - tak sobie ulica w szczerym polu...




A na podsumowanie wycieczki taki smaczek odnośnie teksańskiej gościnności 
(z przymrużeniem oka) : 


W tłumaczeniu - ''nie ma tam nic, za co warto by było umrzeć''  (przypominam, że w Teksasie każdy może mieć broń...)

Do następnego!

Anna

P.S. W nadchodzącym tygodniu sympozjum w Oklahomie - trzymajcie kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz