Czas leci strasznie szybko, już dwa miesiące minęly od kiedy zawitaliśmy na szwajcarskiej ziemi. Sprawy powoli posuwają się do przodu. W moim przypadku już praktycznie wszystko załatwione, czekam tylko na potwierdzenie ubezpieczenia. A i u Łukasza już lepiej - jest meldunek, jest praca i jest permit ;) Także powoli i z trudem, ale wszystko do przodu. I te dwa miesiące to w sumie całkiem szybko, jeśli chodzi o zadomowienie w Zurychu, więc chyba nie powinnam narzekać :P
Ale dziś nie o tym, dziś o tym, że wreszcie pierwszy raz byliśmy w szwajcarskich Alpach!
A jako pierwszy cel wybraliśmy sobie Mount Rigi, zwaną Królową Gór. Rigi leży w środkowej Szwajcarii, w łańcuchu Schwyzer Alpen w kantonie Szwyc.
Rigi sięga 1798 m.n.p.m. Niby nie tak dużo, niby nic specjalnego. Jednak to jej położenie sprawia, że to miejsce jest niezwykłe - Rigi otoczona jest niemal z każdej strony wodą - leży nad Jeziorem Czterech Kantonów. Rozpościera się z niej cudowny widok na okoliczne szczyty.
Na Rigi można dostać się z kilku położonych u jej stóp miejscowości. My wybraliśmy Weggis. Stąd kolejką linową można dostać się na Rigi Kaltbad - znajduje się tu luksusowy kompleks wypoczynkowy. Stąd też można ruszyć szlakiem pieszym na szczyt Rigi (Rigi Kulm). My wybraliśmy się na spacer po okolicy w poszukiwaniu pierwszych pięknych widoków. Nie zawiedliśmy się. Poza tym pierwszy raz słyszeliśmy na żywo 'dzwoniące krowy' - ten hałas jest niesamowity! Dzwonią i dzownią przy każdym najmniejszym ruchu, słychać je chyba z kilku kilometrów. Aż dziwne, że te krowy nie szaleją!
Z Rigi Kaltbad można wybrać szlak pieszy na szczyt lub... pociąg górski, kolejkę górską. Te kursujące na Rigi to najstarsze koleje górskie w Europie!
Na szczycie Rigi znajduje się wieża telewizyjna, restauracja i oczywiscie sklep z czekoladą (są chyba na każdym szwajcarskim szczycie te sklepy z czekoladą!). Widok ze szczyty zapiera dech w piersiach.
W dół sporą część zeszliśmy na piechotę, aby jeszcze bardziej napawać się piękną pogodą i przyrodą... i kawą i piwkiem na szlaku :)
Gdy znaleźliśmy się znowu na dole postanowiliśmy pochodzić jeszcze po samym Weggis, które słynie z najpiękniejszej promenady w okolicy, Coś w tym jest!
A że stamtąd już tylko rzut beretem do Luzerny, to i tam zawitaliśmy. Luzerna słynie z Kapellbrücke, czyli najstarszego mostu drewnianego w Europie (XIX wiek).Przy moście znajduje się wieża, która służyła kiedyś jako więzienie, izba tortur i skarbiec. Most jest cudownie przystrojony kwiatami. Cała Lucerna jest urokliwym miastem.
To był dzień pełen wrażeń i niesamowitych widoków!
Do następnego!
Anna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz